piątek, 28 sierpnia 2015

Od Shibido - Cd Amber

- Em nie, nie będę już zatrzymywał - rzekłem przyjaźnie
Wadera kiwnęła głową i odeszła. Ja usiadłem w jaskini, podrapałem się tylną łapą za uchem trochę. Po czym westchnąłem i położyłem na łożu. Zasnąłem... może w końcu pierwszy raz się wyspie, a na uczczenie mojej nowej posiadłości zrobię jutro imprezę... A że czas o wiele szybciej mija podczas snu, długo nie czekałem aż stanie się jaaaasność. Heh.... Już wypoczęty, rozciągnąłem wszystkie części ciała i podniosłem swoje cztery litery. Wyszedłem z mojego nowego mieszkanka, trochę doprowadziłem futro do porządku, czyli jakbym strzepywał siebie kurz, czy inne zanieczyszczenia. Futerko po chwili było puszyste. Następnie ruszyłem do Alfy by zaproponować dziś wieczorem imprezę. Spotkałem znów Amber.
- Witaj. - przywitałem się
- Hey. - zwróciła się w moja stronę
- Mam pewien pomysł... co powiesz na imprezę dziś wieczorem? -spytałem - Będzie to zabawa na cześć nowych terenów. - dodałem po czym usiadłem

 <Amber?>

czwartek, 27 sierpnia 2015

Od Amber - Cd Shibido

- Jestem Amber. - przedstawiłam się
- Znajduję się tutaj jakaś wataha? - zapytał z nadzieją
- Tak... Jestem Alphą tutaj i jeśli chcesz to możesz dołączyć. - uśmiechnęłam się
- Dziękuje. Gdzie znajduję się moją jaskinia? Chciałbym odpocząć.
Dałam ruch basiorowi, aby poszedł za mną i zaprowadziłam go do jego jaskini.
- To tu. Pomóc jeszcze w czymś? - zapytałam

<Shibido?>

Od Shibido - Jak dotarłem?

Nie jest prawda łatwo znów wrócić do samotnego trybu życia. Z reszta przeczytajcie sobie historie bo nie będę tutaj wad znowu zanudzać, przechodząc do rzeczy zacznę powiadać od momentu, w którym przekroczyłem granice. Dobrze radze się wsłuchać gdyż tuż po krótkim opowiadaniu dojdziemy do teraźniejszej historii która dzieje się tuż pod nosem. Sam nie wiem co zgotował mi los więc jestem równie ciekawy co i niektórzy z was. No to tyle z wstępu... zaczynami...
Pewnej cichej, i letniej nocy po wielu dniach nieustannej wędrówki przed siebie, wpadłem na kolejne, zamieszkane niedawno tereny. Albo mi się wydawało że są świeże bo wszystko lśniło tak pięknie, aż zachęcało do siebie nawet i w nocy. Niektóre płatki świeciły polerując ciemność swoim blaskiem. Zdziwiony że nikt mnie nie atakuje... ruszyłem głębiej zachęcony poprzez różne zapachy. Za ciekawski jestem jak na swój wiek... no ale cóż, raz się żyje. Dotarłem do jeziora, co prawda wody jeszcze nie widziałem ale z daleka obserwowałem jak księżyc odbija się od wody która jak święconka świeciła, a jej falowany blask widniał dookoła. Obserwując dokładnie miejsce, mój wzrok zatrzymał się na jednolitym cieniu, coś zasłaniało dany obszar, a co ważniejsze wykryłem ruch nieznanego. Podszedłem nieco bliżej by jak najlepszą złapać ostrość... Oceniłem iż byłą to sylwetka wadery, samicy. Od razu poczułem się nieco pewniej, delikatnie wyszedłem z krzaków.
-Em przepraszam! - zacząłem rozmowę z daleka by nie wypłoszyć nieznanej mi osoby. Jej pysk zwrócił się moją stronę...
-Nie chce kłopotów... em Jestem Shibido... Wybacz że naruszam tak te tereny ale ogólnie poszukuje schronienia... Lub miejsca gdzie mogę się choć na trochę zatrzymać... - co prawda mówiłem wszystko jaśniej iż wędrówka naprawdę mnie wykończyła o wolał bym odsapnąć.
I tu wracamy do teraźniejszości, Czekałem na odpowiedz nieznanej wadery, czy mnie zaatakuje? Czy podejdzie i również sie przedstawi? a może ucieknie i nigdy więcej jej nie zobaczę? Cóż... sam jestem ciekaw... zobaczymy jak to będzie dalej...

<Jedna z Wader?>

Nowy basior - Shibido!



Motto: "Czasem przegrana to zwycięstwo"
Imię: Shibido
Pseudonim: Shi, lub jak kto woli Bido. Czasami poprzez swoją historie i zapoznanie , krzyczą na niego "Biała Legenda"
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Rasa: Wilk Yin i Yang
Stanowisko: Wysoki kapłan (chociaż czasem przyjmuje też obowiązki imprezowe)
Charakter: Bardzo ułożony i spokojny. Chociaż nie wiem czy tak można go nazwać... ogólnie są dni gdzie kocha szaleć jak i dobrze się bawić, dopiero gdy przyjdzie co do czego to zachowuje naprawdę zimną krew. Jedynie co go może wzruszyć to oddanie drugiej osoby (czyli zauroczenie) lub śmierć bliskich. Uprzejmy , wierny i tolerancyjny... jego najlepsze cechy, dla wader ma ogromny szacunek i nigdy nie podniesie na nie łapy. Często mówią o nim że jest również dżentelmenem. Nikt nie wie... co przeżył i nikt się nie dowie jaki naprawdę jest.. ukrywa swoje słabości przed światem gdyż nie chce wyjść na słabego psychicznie... bo która by takiego zechciała...
Aparycja: Niektórzy może i są ślepi... i to dla nich mam opowiadać? Mniejsza... Więc tak, zacznijmy od tego iż jego futro jest koloru "smoczego drzewa". Hm... inaczej... to szary z odcieniami przechodzącymi w delikatny brąz. Oczywiście te białe znaki pojawiły się już w pół rocznym żywocie, cecha wrodzona zaraz po dziadku. Symbole pokazują prawdziwego i czystego krwi wilka Yin i Yang. Niech was nie zwodzi kolorowa grzywka na czubku głowy, niestety taki już się urodził, kolor futra akurat w tym miejscu odziedziczył tego co wiadomo po matce. Na jego prawym uchu jest niezliczona masa kolczyków. Jednak nie oznaczają nowej mody lecz są to oznaki walki, każda wygrana walka prezentowała się jakąś wygraną ze strony wodza. Przybijane na żywca miały w dodatku sprawdzać wytrzymałość wojownika. Na drugim uchu, również posiada. Długie pazury, świadczą o szybkości jak i sile. Ma znakomitą przyczepność na lądzie, ziemi, piasku... czy skalach. Niestety wadą jest to iż na lodzie... totalnie nie ma przyczepności, przez co woli unikać takich terenów, bo jak przypadkiem wejdzie... od razu upada, i czołga się jak robak, byle dojść kiedyś do lądu. Ale przechodzimy dalej, co do ogonku, wygląda jak u szopa, dwu kolorowy, w paski. Co do oczu, bo nie widać... białka są czarne, tęczówka calutka biała, a źrenica również czarna.
Co do wzrostu i wielkości... tutaj trochę bardziej opisze...
*Masa~ ok 60 kg
*Wzrost~ 185cm (od opuszek łap do garbu, nie licząc głowy gdy podniesie)
*Szerokość~3,5 metra (od czubka nosa do zadu (nie licząc ogona) Natomiast z ogonem 5 metry.
*Szerokość w kłębie (klatka piersiowa) ~90 cm
To dość masywny basior, właśnie to go cechuje, wilki tej rasy są niepowtarzalnie spore
Historia: Każdy w tych czasach napotkany zwierz musi się urodzić, on również nie jest mutantem ani nie został stworzony. Jako malec, miał nieco bardziej kolorystyczną sierść, ogon dalej był w pasy, a łapy były jednolite, każdy wie że z czasem każde futro siwieje lub traci swój dawny blask z młodości. Ogólnie jako brzdąc musiał sam się uczyć chodzić... czasami matki nie było przez co siedział sam w kącie, z częstym opóźnieniem pory obiadowej. Dostawał niewiele do jedzenia jak już udało się upolować, nie ważne ile było zwierzyny on i tak dostawał na jeden kęs, tylko dlatego iż urodził się najmniejszy. Nie miał poparcia u rodziców, ale jako szczenie zawsze był wesoło nastawiony do nich, próbował zwracać często na siebie uwagę by choć trochę poczuć się kochany. Nawet szczeniaki w jego wieku z niego kpiły, od lat nie wydusił z siebie żadnego słowa, w końcu zaczęło mu brakować ciepła, kochającego ojca... nie miał nic. Patrzył w cieniu i kącie jak to jego rodzice bawią się z jego rodzeństwem w pełni troskliwością i miłością. Nawet gdy tereny nawiedziły mroczne i zimne noce, szukając ciepło od patki lub rodzeństwa został zignorowany jak i odepchnięty. Tej samej nocy wyszedł sam z jaskinie gdzie wiatr i snieg szczypał go po futrze. Z głową obniżoną w dół schował się w norze, jednak nie opuścił terenów, minęło z parę dni a jego rodzicom dalej nie chciało się go szukać, jakby nigdy nie istniał, całkiem zapuścił się poza tereny bezpiecznej watahy, próbował radzić sobie sam, chociaż modlił się do bogów łaskawych by pomogli mu przeżyć, nocami gdy spoglądał w niebo, marzył o kochającej rodzinie, ogólnie chciał by czuć się bezpieczny i kochany. Ciągle zapłakany i brudny, zarazem wychudzony szukał sensu dla którego żył... Podczas kolejnej chłodnej nocy, zauważył światło w oddali, jakby ogień wołał go do siebie, nie mógł biec więc musiał iść powoli, przeszedł przez dziwną barierę której nawet nie poczuł, nie zauważył wokół obcych wilków, oni również go nie zauważyli. Wilki siedziały dookoła ogniska otoczeni ochronną barierą przez śnieżną burzą. (opowiadanie jest prawnie chronione i otoczone prawami autorskimi wiec nie radze kopiować ~Gepardzi) Shibido położył się niedaleko ogniska, by choć trochę się ocieplić dopiero wtedy istoty zauważyły szczenie. A kty spojrzał na nich swoimi oczami, od razu wyczytali że potrzebował pomocy, nie chciał umrzeć w tak młodym wieku, chciał żyć. Żyć normalnie... Zgodzili się na utrzymanie jednego szczeniaka, mimo tego że wilki nie były se sobą spokrewnione, żadne nie były. Wszyscy byli wyrzutkami, i mimo tego chronili się wzajemnie tworząc jedną rodzinę. Każdy byl dla każdego uprzejmy, wszyscy za jednego jak i jeden za wszystkich. Zaopiekowali się nim najlepiej jak umieli, dorastał już pod okiem pewnego szamana. Przywódca tych terenów okazał się jedyny w swoim rodzaju wilk magi zakazanej. Lewitował i wyrabiał rożne inne sztuczki, a młody jak to młody, uczył się od najlepszych. Trenował i walczył, a w nagrodę za doskonalą i czysta walkę dostawał znaki na uszach (czyli kolczyki) każda przegrana oznaczała wyrwanie również na żywca jednego z kolczyków. Nie miał w życiu ani jeden porażki. Szamana traktował jak ojca...podsumowując żył z watahą trenując pod okiem wspaniałego guru. Mówił mu że jest wysłannikiem boga , i że ma za zadanie kontrolować równowagowe świata. Jednak to do niego decyzja należy... czy służy jako dobry duch, czy pozwoli by demon zawładnął jego sercem. Gdy dorósł opuścił ze smutkiem ich mały raj by działać na własną rękę. By znaleźć kogoś wspaniałego... po prostu by żyć dalej. Jednak zawsze szaman będzie pomagał mu z góry.
Żywioł: Yin i Yang ( jest to skomplikowany żywioł. Wyrównuje równowagę która potrzebna jest do prawidłowego funkcjonowania życia. Żywioł spotykany u wilków które są warte i poświęcone dobru lub złu, drogę wybierają sami...)
Moce:
Yin- Panuje nad wodą i ziemią. Dzięki niej może wiele rzeczy. Łatwo kopie tunele. Widzi dzięki ziemi lub połączonej pod nią korony drzew, ogólnie można powiedzieć ze widzi oczami drzewa. Czuje wibracje i czuje gdzie lub ktoś się znajduje. Umie wytworzyć własna jaskinie. Często w razie zagrożenia robi zbroje z skał. Rzadko przepuszczalna zbroja. A co do wody... ta tutaj akurat jest niezliczenie wiele, jako iz kontroluje wodę w wszystkich możliwych stanach skupienia, czy to lód czy śnieg lub nawet i para wodna, nie stanowią dla niego żadnych wyzwań. Niestety jako demon używa magi zakazanej czyli kontroluje krew, gdy z 70% składa się z wody.
Yang- Panuje nad Ogniem i powietrzem. Ogień mimo swoich wad jest równie dobrym co i złym symbolem. Jednak wiele dobrego działa. Potrafi łatwo gasić pożary i wchłonie cały ogień z okolicy. Lubi się bronić dzięki niemu, wytwarza ognistą barierę. Umie latać bez skrzydeł. Włada nad hiraganami. Bez problemu potrafi zdmuchnąć przeciwnika na paaare kilometrów.
Rodzina: jego rodzina go olała totalnie, za to jak już wiecie z historii , miał przybranego ojca szamana. Oczywiście dorastał w liczniejszej watasze która traktował jak rodzinę ale nie potrzebne imiona.
Zauroczenie: Heh... możliwe ze padł ofiara uroku Amber. Ale... kto mu zabroni marzyc...
Najlepszy Przyjaciel: Nikogo nie zna... jedynie z widzenia
Jaskinia: Jaskinia Ogólna 1
Inne Zdjęcia: -
Właściciel: Gepardzi
WolfLups: 300 WL
Ekwipunek: -

sobota, 22 sierpnia 2015

Od Amber - Cd Nikity

- W końcu nie upolowałeś żadnej zwierzyny, więc nie można tego uznać za kradzież. - oznajmiłam
- Jesteś samotnym wilkiem? Brak watahy? - wtrąciła Emily
- Tak...
- To może dołączysz?
- Z chęcią.
Basiorowi zaburczało w brzuchu. Wiedziałam co to oznacza.
- Jesteś głody? - zapytałam
- Tak... Nie jadłem od 4 dni.
- Ja już pójdę. Jestem trochę zmęczona. Pa. - pożegnała się Emily i odeszła
- Na razie.
- Idziemy coś upolować? - zapytałam
Basior tylko pokiwał głową. Poszliśmy nad wodopój, gdzie zbiera się duża Ilość zwierzyny.
- To tutaj. - oznajmiłam
Razem zaczajiliśmy się na zwierzynynę. Dałam znaki basiorowi, aby teraz atakować. Wyskoczyliśmy z krzyków. Ja płynnym ruchem wbiłem kły w szyję jelenia i skręciłam mu kark.
- Dobry okaz. - powiedział Nikita
Ja kiwnełam głową. Rozdzieliłam mięso od skóry i zaczęliśmy jeść. Po 5 minutach nic nie zostało, oprócz kości i skóry.
- Najedzony? - zapytałam
- Tak. - uśmiechnął się
- Pokazać Ci tereny Watahy? - zapytałam

<Nikita?>

piątek, 21 sierpnia 2015

Od Nikity

"No dobrze Nikita, wszystko jest w porządku... Nie ma opresji z której byś nie wyszedł..." Głód dawał mi si we znaki. Ostatni posiłek jadłem 4 dni temu i wszystko wskazywało na to, że miał to być mój ostatni. Przechodziłem przez wąski wąwóz. Otaczały mnie skały i ziemia, gdzieniegdzie jakieś kępy trawy, ale co najgorsze ani jednego zwierzęcia poza mrówkami i kaczkami szybującymi wysoko na niebie. Nie wiedziałem co może mnie czekać na końcu wąwozu i czy w ogóle gdzieś prowadzi... Droga była pełna zakrętów i wspinaczek na wyżej położone punkty, ale nigdy nie byłem wystarczająco wysoko, by dostrzec drzewa, albo chociaż góry. Tylko skały i ziemia. Wskoczyłem zwinnie na skałę, choć nie aż tak jak puma czy ryś, i rozejrzałem się w poszukiwaniu podwyższenia. Znalazłem. Dostanie się nań nie było łatwe. Wskoczyłem po kolei na trzy skały, chwyciłem pyskiem jakieś grube pnącze, łapą zahaczyłem o dziurę w ścianie i próbowałem się wspiąć. Parę razy niemal spadłem, ale udało mi się. Stąd widziałem wylot wąwozu. Czekała mnie droga po średnio stromym zboczu. Nie dowiedziałem się niestety co znajduje się na końcu, ale liczyło się, że mogłem gdzieś dojść. Zszedłem powoli z półki skalnej tą samą drogą, którą na nią dotarłem i pobiegłem przed siebie. Nawet jeżeli nie miałem sił, chciałem jak najszybciej zobaczyć koniec tej piekielnej wędrówki. Jeszcze kilka kroków pod górkę...
Moim oczom ukazała się niewielka polana na której pasło się spokojnie stado jeleni, a za nimi bujny las. Na moje szczęście wiatr wiał w moją stronę, więc zwierzynie trudniej będzie mnie wyczuć. Bez zastanawiania się cicho podszedłem do jeleni. Skradałem się tuż przy ziemi. Jeden z kopytnych zaczął nerwowo się rozglądać.
- Hej, ty!
Zwierzyna uciekła, a ja niemal podskoczyłem z przerażenia, choć właściwie upadłem. Wstałem z ziemi i rozejrzałem się. Po mojej lewej stała wadera o złotawej sierści pokrytej brązowymi plamami, a po prawej brązowa jak drzewo wadera o lśniących niebieskich oczach.
- Co tu robisz? - warknęła brązowa.
Milczałem. Nie wiedziałem co powiedzieć, by nie sprowadzić na siebie większych kłopotów niż mam teraz.
- Halo, słuchasz mnie?!
- Cicho Emily! JA to załatwię - odpowiedziała nieco zarozumiałym tonem druga.
A więc siwa wadera ma na imię Emily... Teraz gdy się im przyjrzałem zauważyłem podobieństwa pomiędzy nimi. Niemal takie same uszy, kształt pyska, wysokość...
- Co jesteś taka pewna, że akurat TOBIE się uda? - Emily spojrzała przenikliwym wzrokiem na, jak mi się wydawało, siostrę.
- Ha ha... Przecież to chyba oczywiste. Ty za grosz nie masz talentu do dyplomacji - zaśmiała się z pogardą.
- Dyplomacji? Ale myślę, że nie jest tu potrzebna dyplo... - chciałem zwrócić im uwagę, ale zignorowały mnie i zaczęły krzyczeć na siebie.
- Ja nie mam niby talentu do dyplomacji?! A mam ci przypomnieć kto przegonił tego natrętnego wilka, który uczepił się nas jak rzep wilczego ogona?
- Racja, ty go przegoniłaś. I przy okazji poharatałaś mu wszystkie kości. Biedak, pewnie teraz jego szkielet leży gdzieś w zapomnianej części lasu.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Jak się denerwujesz to stajesz się taka nieznośna i brutal...
- CICHO! - wrzasnąłem na całe gardło.
Wadery od razu ucichły i ze zdziwieniem spojrzały na mnie. Miałem już serdecznie dosyć dwóch wader w kółko wykrzykujących jakieś obelgi.
- Jestem Nikita, samotnie podróżuję, szedłem przez wąwóz, byłem głodny, chciałem upolować jelenia, zapewne to wasze terytorium i oskarżycie mnie o kradzież jedzenia, ZADOWOLONE?!
Emily spojrzała na siostrę pytająco, jakby zastanawiały się co zrobić.

<Amber? c:>

czwartek, 20 sierpnia 2015

Nowy członek - Nikita!


Heh by Rinermai
Motto: ""
Imię: Nikita
Pseudonim: Niki,
Płeć: Basior
Wiek: 3,5 lat
Rasa: Wilk Nocy
Głos: Coldplay
Stanowisko: Szaman
Charakter: Nikita to wilk spokojny i optymistyczny. Z chęcią zawiera nowe znajomości i spędza czas z watahą, nawet jeżeli jest to męczące poszukiwanie pokarmu. Stara się pocieszać innych, co przychodzi mu zazwyczaj łatwo, gdyż ma bardzo dużą empatię. Opiekuję się każdym, kto tej opieki potrzebuje i nie waha się pomóc. Jego ulubionym zajęciem jest obserwowanie gwiazd i pokazywanie innym piękno nocy, co wiąże się z jego delikatnością i czułością. On sam jednak nie przepada za tym, gdy traktuje się go jak nieodpowiedzialne i naiwne dziecko. Wie co robi i nie pozwala sobą pomiatać - zna granice między byciem pomocnym a byciem czyimś sługą. W sytuacjach podbramkowych basior ciągle pozostaje otwartym na potrzeby innych, ale jeżeli cała wataha będzie potrzebować czyjejś pomocy zacznie nawet używać siły by zmusić kogoś do działania. W razie niebezpieczeństwa lenistwo jest niedopuszczalne. Gdy zdarzy się mu rozkazywać robi to stanowczo i tonem nieznoszącym sprzeciwu, choć zawsze wysłucha propozycje innych. Jednak zawsze możesz się z nim zaprzyjaźnić...
Aparacja: Nikita to atletycznie zbudowany wilk, o umięśnionych łapach. Jego ciało jest pokryte biało szarą, gęstą sierścią, szczególnie długą i puchatą, w niektórych miejscach błękitną, na szyi. Basior ma średniej długości białą grzywę związaną czarną przepaską. Na jego długich czarnych uszach nosi srebrne kolczyki, a pod prawym okiem, na nosie tuż przy pysku ma piercing, a wszystko to otrzymał w swojej dawnej watasze.
Historia: Nikita urodził się w odległej watasze, gdzie miał bardzo spokojne dzieciństwo. Zawsze był otoczony przyjaciółmi, z którymi się bawił i poznawał świat. Zgodnie ze zwyczajem panującym w watasze jeżeli sobie zasłużył w dziesiąty dzień każdego miesiąca, basior otrzymywał srebrny kolczyk, a to na uchu, a to na pysku. Wilki, które sobie czymś nagrabiły nie otrzymywały kolczyka, a ilość posiadanych "ozdóbek" określała pozycję w stadzie. Po wspaniałych 3 latach spędzonych wśród znanych sobie wilków nadszedł czas, by Niki wybrał czy zostaje, czy wyrusza w świat. Wybrał to drugie, nawet starał się namówić swoich przyjaciół do takiej decyzji, ale oni zdecydowali, że nie chcą wyruszyć w świat. Basior czuł się nieco urażony, ale nie mógł cofnąć tego wyboru. Gdy wyruszył w podróż był nieco przygnębiony i zamyślony, ale szybko wrócił do siebie i z uśmiechem na pysku szedł przez świat w poszukiwaniu watahy.
Żywioł: Jak u większości wilków jego żywioł jest związany z rasą. W tym wypadku jest to Noc.
Moce:
  • Nocna wizja - Gdy noc jest bezchmurna, a gwiazdy dobrze widoczne Niki może zabrać umysł swój i dowolnego innego wilka na wyprawę poprzez kosmos. Jest to mało wyczerpująca umiejętność, ale należy pamiętać o tym, że podczas takiej wyprawy ciało jest bezbronne i jeden silniejszy impuls sprowadza wilki z powrotem na ziemię;
  • Ciemna chmura - Jest to moc pochodząca od wilków mroku. Basior może na bardzo krótką chwilę przemienić się w "chmurę cienia", co pozwala mu uniknąć przeszkód na drodze, ciosów przeciwnika, lub zwyczajnie pomóc w ucieczce, gdyż jako taka chmura jest nieco szybszy. Jednak moc ta wyczerpuje pewne zasoby energii, więc częste jej używanie jest wręcz niemożliwe;
  • Mgła - Niki tworzy wokół siebie ciemną mgłę, w której lśnią małe drobiny przypominające gwiazdy. Jest to swego rodzaju dezorientacja przeciwnika i szansa na atak z zaskoczenia lub ucieczkę. Mgła znika po około minucie.
  • Księżycowe skały - Jedna z najbardziej wyczerpujących mocy u wilków nocy, a zarazem jedna z najpotężniejszych. Basior sprowadza deszcz asteroid wielkości łba wilka, jednocześnie wybierając miejsce ich upadku. Deszcz będzie padał tak długo jak będzie chciał wilk, oraz, co ważniejsze, ile będzie miał mocy. Tylko wilk bez rozumu wyczerpał by swoją energię i zaryzykował śmiercią, a przy przywoływaniu "Księżycowych skał" dzieje się to bardzo szybko.

Rodzina: Jest to dość delikatna i zawiła sprawa.
Zauroczenie: Na razie nikt mu nie wpadł w oko. Na razie.
Najlepszy Przyjaciel: Brak.
Jaskinia: Jaskinia ogólna 2
Właściciel: Steve Rogers
WolfLups: 300WL
Ekwipunek: Brak.

środa, 19 sierpnia 2015

Oto Alpha - Emily

,,Twoje serce bije nie tylko dla ciebie, lecz też dla innych"
Imię: Emily
Pseudonim: Emi
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rasa: Wilk Miłości

Stanowisko: Przywódczyni Szpiegów
Charakter: Na co dzień: Emily to wadera z którą lepiej nie zadzierać, zazwyczaj jest miła i pomocna, ale gdy się ją zdenerwuje - co wcale nie jest to takie trudne - nie umie nad sobą panować. Jest podejrzliwa i nieprzewidywalna, nie boi się niczego. Jest bardzo zawzięta i zawsze stara się dopiąć swego. Ma poczucie humoru i wtyka nos w nieswoje sprawy. Nie ma za wiele cierpliwości i łatwo ją urazić. Jest sprytna i przebiegła, oraz strasznie uparta, zawsze musi mieć rację, nawet jak sama wie, że jest inaczej. Umie poznać gdy ktoś kłamie i jest bardzo wymagająca. Najpierw coś robi a potem myśli. Stara się być szczera, choć niektórzy mogą to źle odbierać. Mimo tego jest skromna i lubi pomagać innym.
Podczas walki: Jej ważną cechą jest zawziętość, gdy weźmie sobie jakiś cel, zawsze będzie do niego dążyć. Nie poddaje się nigdy, nawet jak nie ma już szans na wygraną. Lubi walczyć, ale często przecenia swoje możliwości. Dla wrogów nie zna litości. Lubi walczyć, ale zawsze stara się o pokój dla watahy, nie oznacza to też, że zabijanie sprawia jej przyjemność. Nie potrafi przegrywać, chociaż stara się nad tym panować, lecz nie zawsze jej to wychodzi.
Aparycja: Emily jest średniej wielkości wilczycą. Jej sierść jest w odcieniach brązu, a oczy natomiast są błękitne jak morze. Na jej grzbiecie są dwa, brązowe piórka. Ma duży, puszysty ogon, tak samo brązowy jak reszta jej ciała. Na jej futrze widnieją znaki w kształcie przypominające krople wody.
Historia: Kiedyś opowie...
Żywioł: Miłość i Natura
Moce:
-Latanie
- Waładanie żywiołem Miłości i Natury
- Niewidzialność
- Czytanie w myślach
Rodzina: Siostra - Amber
Zauroczenie: Na razie brak...
Najlepszy przyjaciel: Cała wataha, ale w zwłaszcza Amber
Jaskinia: Jaskinia alph
Właściciel: gosia kl


Wolf Lups: 1000
Ekwipunek: Eliksir młodości

Oto Alpha - Amber!


http://fc06.deviantart.net/fs70/i/2012/054/8/4/yawn_by_ryushay-d4qryfb.png 
''Kieruj się głosem serca, a nie tym co mówią inni...''
Imię: Amber
Pseudonim: Ami
Płeć: Wadera
Wiek: 3,5 lata
Rasa: Wilk miłości
Głos: Indila
Stanowisko: Główny medyk
Charakter: Na co dzień Ami jest miła i pomocna. Ma czasami swoje humorki, wtedy siedzi cicho i podśpiewuje sobię piosenkę którą nauczyła ją matka. Jej dominującą cechą jest to, że jest zarozumiała. Zawsze myśli że ma rację. Amber jest lojalna, no...czasami chciwa...Nie lubi dzielić się lupem. Podczas walki potrafi być brutalna, lecz nie przepada za nimi. Nie pakuje się sama w tarapaty.
Aparycja: Średniego wzrostu 3-letna wadera. O brązowo-złotej sierści i promiennym uśmiechu. Oczy jej są nad wyraz piękne. W dzień przybierają barwę żółtą, a w noc zmieniają się na czarne.
Historia: Amiśka miała kochający dom...Ale dostatek nie mógł trwać wiecznie. Pewnej nocy gdy Ami spała na tereny naszej jaskini wtargnął sie nie proszony gość...Niedźwiedz...Gdy Amber sie obudziła usłyszała jęki i piski wywoływanie przez jej rodzinę...Bała sie wyjść więc siedziała w ukryciu razem z jej siostrą Emily ...Gdy było juz po wszystkich szczeniaki same musiały o siebie zadbać...Potem założyła watahę z siostrą.
Żywioł: Natura,  miłość
Moce: 
  • Naturalne skrzydła, 
  • Pomocnik (miłosny feniks), Z
  • Może sprawić, że dwie osoby się w sobie zakochają i odkochają,
  • Potrafi sprawdzić czy ktoś ją na prawdę kocha.
Rodzina: Siostra - Emily
Zauroczenie: Szuka ^.^
Najlepszy przyjaciel: Emily
Jaskinia: Alph
Właściciel: ~Lovley~
Inne zdjęcia: Brak

Wolf Lups: 1000
Ekwipunek: nic